- - Sama nie wiem.- powiedziałam wspierając ręce na biodrach. Od godziny gapiłyśmy się z Emmą na stos butów i biżuterii rozwalonych na moim łóżku.
- - Masz po prostu tego za dużo!- jęknęła łowczyni wyrzucając w powietrze garść łańcuszków i pierścionków. Podciągnęła kolana pod brodę i wlepiła błyskotliwe spojrzenie w iskrzące się błyskotki.
- - Dobra- westchnęła, pochylając się nad stosem. Wygrzebała kilka kompletów i odłożyła je na oddzielną kupkę.- Te mi się podobają i chyba najbardziej pasują do tej kreacji. O, jeszcze to.- pochyliła się rzucając w moją stronę ciężki wisior ze szlachetnymi kamieniami.
- - Hej, ostrożnie. To antyk. Dostałam to... Dawno temu.- wzruszyłam ramionami, sięgając po resztę biżuterii wybranej przez Emmę.
- - Dawno czyli kiedy?
- - Kiedy byłam jeszcze człowiekiem.- powiedziawszy to, usiadłam na dywanie i ułożyłam w rząd wszystkie akcesoria.
- - W porządku.- westchnęłam- Nakładam wszystko po kolei, a ty oceniasz w którym najlepiej.
- - Zaczynamy.- łowczyni zsunęła się z łóżka kucając przede mną.
- Po setkach prób przymierzania nowych, a następnie znowu tych samych zestawów, byłam kompletnie wyczerpana i znudzona. Zrzuciłam z siebie ciężką złotą kolię i zdjęłam wszystkie pierścionki.
- - Nic stąd nie pasuje.- mruknęłam wstając, kiedy nagle sobie coś przypomniałam.- Ale chyba mam coś, co będzie idealne.- podeszłam zamyślona do łóżka. Podwinęłam suknię i zajrzałam pod materac. Wyjęłam jedną z wielu waliz i otworzyłam sprytnie schowaną kieszonkę, z której wyjęłam niewielki, satynowy woreczek zawiązany pozłacanym sznurkiem.
- - Nigdy tego nie nosiłam.- przyznałam, siadając na łóżku. Patrzyłam na swoje palce zaciśnięte wokół miękkiego materiału. Czarnowłosa łowczyni usiadła obok mnie.
- - No, pokaż co tam masz- uśmiechnęła się w moją stronę.
- Zacisnęłam wargi. Miałam tam coś, co przywoływało mieszane wspomnienia i równie niezrozumiałe uczucia. Powoli, drżącymi rękoma, rozwiązałam złotą kokardę i wysypałam na kolana zawartość sakiewki. Naszym oczom ukazał się pierścień i piękny wisior. Naszyjnik był wykonany z białego złota, zmieniającego się w jednej chwili w rządek diamentów, które wypływając, okalały nieziemski, owalny i krwisty rubin, wielkości orzecha włoskiego. Pierścionek miał kształt identyczny jak zawieszka. Był równie duży i drogocenny.
- Przejechałam palcem po czerwonym kamieniu. Kątem oka spojrzałam na dziewczynę. Oczy miała jak spodki, w których odbijały się iskierki zachwytu i oniemienia.
- - Skąd?...- zaczęła, ale jej przerwałam.
- - Długa historia.
- - Możesz mi powiedzieć, mamy mnóstwo czasu, a...- wtem rozległo się pukanie.
- Ostrożnie zdjęłam rubiny z kolan i podeszłam do drzwi lekko je uchylając. William. Posłałam mu zadziorny uśmiech i wpuściłam do środka. Miał wilgotne włosy i świeżą koszulę, która mimo wszystko, wyglądała niedbale jak i równie uroczo. Przyszedł na bosaka z jabłkiem w ręku.
- - Witam drogie panie- powiedział rozsiadając się na łóżku i odgryzając spory kęs owocu.- Co porabiacie same? W tak przyjemny wieczór?- uśmiechnął się charyzmatycznie, jednocześnie lustrując mnie wzrokiem. A raczej mój ubiór.
- - Szukamy szczęścia w miłości- mruknęła Em, podbiegając do mnie z biżuterią.
- - Chcę cię w tym zobaczyć.- powiedziała zapinając mi naszyjnik.
- Dotknęłam kamienia, który idealnie wpasował się w zagłębienie w moim gardle. Czarnulka chwyciła mnie za dłoń i wcisnęła na palec pierścionek. Odeszła parę kroków w tył. Z uśmiechem pokiwała głową.
- - Will, co o tym myślisz?
- Obie na niego spojrzałyśmy. Myślami był gdzie indziej. Patrzył się w nadgryzione jabłko, które nerwowo obracał w dłoni.
- - William!- krzyknęła dziewczyna sprowadzając blondyna na ziemię.
- - Co?- otrząsnął się i spojrzał na nas unosząc brwi.
- - Pytałam cię, jak ci się podoba Aurelia.
- Zauważyłam lekkie zaciśnięcie jego szczęki. Jego zielone oczy bez wyrazu zwróciły się na mnie.
- - Wygląda pięknie.
- Spojrzałam w jego oczy, próbując nawiązać chociaż cienką nić porozumienia. Spuścił głowę i wbił zęby w jabłko.
- - Muszę to zdjąć.- zaczęłam majstrować przy zapięciu, aż w końcu naszyjnik wraz z pierścionkiem rzuciłam w stronę Emmy. Poszłam do łazienki zatrzaskując drzwi. Zdjęłam sukienkę, w której nagle zrobiło mi się duszno. Ubrałam luźną koszulę i szorty. Wyszłam z pomieszczenia wiążąc włosy w koński ogon. Rozejrzałam się po pokoju.
- - Gdzie Emma?
- - Powiedziałem jej, że wzywa ją rada.
- - A wzywa?
- - Nie.
- - To dlaczego...
- - Chciałem z tobą pobyć chwilę sam.
- Nastała chwila milczenia. Usiadłam obok niego na łóżku zaciskając ręce na kolanach. Zwróciłam swoje pobłyskujące oczy ku niemu.
- - Will, co się dzieje?- powiedziałam półgłosem.
- - Chodzi o bal.
- - Bal? Ty też się nim przejmujesz?
- - Tak. I ty też powinnaś.- warknął.
- Nie do końca zrozumiałam.
- - Emma powiedziała, że będę miała stuprocentową ochronę, nie wiem o co ci chodzi.
- - Nie wolno ci ufać co niektórym.- spojrzał na moją twarz spode łba. W jego oczach pojawiły się tajemnicze błyski.
- - Bez obaw. Nie łatwo zdobyć moje zaufanie.- uśmiechnęłam się kącikiem ust.
- - Wiem o tym bardzo dobrze.- Pocałował mnie w czoło. Było to przelotne, lekkie muśnięcie ciepłych, ludzkich warg.- Muszę iść.
- Odprowadziłam go spojrzeniem do drzwi, za którymi szybko zniknął. Westchnęłam i opadłam na łóżko. Otworzyłam oczy i zobaczyłam połysk krwawego rubinu. Chwyciłam go i zacisnęłam pięść.
- Tyle lat, wieków. A ja nadal czułam się tak jak na początku. Jak zaszczute zwierzę. Ofiara na celowniku bestii.
__________________________________
przepraszam, że tak długo to trwało.
zbliża się bal łowców jak już wiecie, a ja nadal nie mam weny na jego rozwinięcie.
nie wiem ile to potrwa, ale się staram.
M.
PS. wszystkie pomysły z tym, co MOŻE wydarzyć się na balu możecie wysyłać na mojego maila. ;) wszelka pomoc może być bardzo, bardzo przydatna.
madzianna.blog@gmail.com