niedziela, 17 kwietnia 2011

Rozdział 14.

Zostawiając wszystkie rzeczy pod bujnym, gęstym krzewem, wróciliśmy do budynku. William uparł się nieść mnie na rękach, nie chcąc odrywać się ode mnie nawet na chwilę. Nie mogłam mu odmówić. Rozstanie bolałoby mnie równie mocno, co jego. Trafiając na korytarz prowadzący do mojego pokoju, przesunął mnie na swój brzuch, a ja oplotłam nogi wokół jego pasa. Objęłam go ramionami, zanurzając się w jego zapachu bijącym z szyi. Przywarł mnie do ściany i odnalazł moje usta, skradając namiętne pocałunki. Na ozdobnej tapecie pozostawiliśmy pamiątki w postaci grud ciasta, ale to się nie liczyło. Chłopak odstawił mnie na ziemię pozwalając, bym kluczem otworzyła drzwi, a kiedy majstrowałam przy zamku przesuwał palcami i nosem po moim ramieniu i szyi skutecznie mnie rozpraszając. Pchnęłam drzwi i chwyciłam go za rękę prowadząc do mojego śnieżnego królestwa. Kiedy tylko usłyszał kliknięcie oznajmiające, że zamek się zamknął, schylił się i obejmując swoimi ciepłymi dłońmi moją twarz, musnął swoją górną wargą moją dolną.
Czas zmyć to paskudztwo.- oznajmił krusząc ciasto na moim policzku i ramieniu. Posłał mi czarujący, a zarazem łobuzerski uśmieszek i w jednej chwili przerzucił mnie przez ramię. Krzyknęłam z zaskoczenia. Byłam też pełna podziwu. Trudno było mnie czymś zdziwić, zwłaszcza że miałam zmysły dziesięć razy sprytniejsze.
- Dosyć tego brudasie- krzyknął przez śmiech William, wstawiając mnie do wanny. Odkręcił prysznic i zaczął pryskać na mnie strumieniem wody. Złapałam go za rękę i pociągnęłam do siebie chlapiąc go wodą, która zdążyła się zgromadzić w brodziku. Ciasto schodziło dość opornie, pod wpływem wody przyklejało się jeszcze bardziej do naszych ciał.
- Odwróć się.- polecił Will kierując wodę w moją stronę. Ręką masował moje plecy jednocześnie pozbywając się natarczywej, nieudanej pizzy.
- Dobra, teraz ty.- pokazałam mu gestem, aby się odwrócił i przejęłam rączkę. Miał na sobie więcej ciasta niż ja, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Myjąc jego plecy podziwiałam mięśnie i kolor skóry. Z moją krążącą po jego ramieniu ręką tworzył się niesamowity kontrast. Strumień skierowałam na jego włosy posklejane mąką i jeszcze większą ilością surowego ciasta. Tu było lżej niż u mnie. Przez wodę zmieniły barwę na ciemny brąz. Zakręciłam wodę z uśmiechem starając się nie zwracać uwagi na jego liczne, wypukłe żyły w których pulsowała gorąca krew... Odgarnęłam tę myśl.
- Skończone.
Odwrócił się do mnie, wycierając oczy. Wyszedł z wanny i podał mi rękę. Nasze ubrania ociekały wodą tworząc na dywanie ciemną plamę. Chwycił ręcznik i zaczął mnie wycierać. Dla zabawy zaczął trzeć moje włosy, aż przybrały postać skołtunionego puchu. Sprawiło mu to wielką frajdę, toteż odwdzięczyłam się tym samym. Teraz oboje wyglądaliśmy tak, jakby na naszych głowach ptaki uwiły sobie gniazda. Przenieśliśmy się do sypialni. Z westchnieniem padłam na łóżko zrzucając mokrą koszulkę i zostając w topie. Położył się obok mnie i wspierając się na łokciu bawił się moimi włosami ze stałym uśmiechem na wargach. Przymknęłam oczy przybierając podobny wyraz twarzy- błogiego spokoju.
Po chwili uniósł róg mojego ubrania, aż w końcu odsłonił cały brzuch. Lekko uniosłam głowę. Przyglądał się ze zmarszczonym czołem bliznom, które zostawiły w moim ciele posrebrzane drzazgi. Delikatnie przejechał po nich opuszkami palców. Skrzywiłam się lekko przygryzając wargę. Błyskawicznie na mnie spojrzał przerażony.
- Boli?
- Już nie tak bardzo- powiedziałam wypuszczając z płuc powietrze.
W jego oczach pojawił się spokój i wyraz współczucia. Wracając do mojego brzucha jeszcze raz oglądał białe linie, po czym zaczął pochylać się nad każdą z nich i muskał ustami najdelikatniej jak umiał. Przesunął się nad moją twarz i spojrzał mi w oczy, czarując ich nieziemską, zieloną barwą. Kryła się w nich czułość, tęsknota, oraz coś, czego nie potrafiłam odgadnąć. Lekko dotknęłam jego policzka.
- Muszę już iść- szepnął nachylając się nade mną. Musnął moje wargi, mrucząc coś o porannych ćwiczeniach, a już zaczynało świtać.
Wstałam razem z nim i odprowadziłam go do drzwi. Nacisnęłam klamkę, ale objął mnie w pasie i mocno przytulił, zanurzając twarz w moje wilgotne włosy. Ścisnęłam palcami jego szyję. Usłyszałam kroki.
- Łowcy zaczynają się schodzić.- powiedziałam kładąc rękę na jego torsie.
Przed wyjściem spojrzał mi głęboko w oczy i rozpłynął się w powietrzu.
Przez moment stałam przed drzwiami, osłupiała. Potem rzuciłam się przez pokój do ukrytej lodówki i pospiesznie wyjęłam dwa woreczki krwi, które w ciągu niecałych dziesięciu sekund opróżniłam. Siedząc na podłodze, poplamiona krwią przez pośpiech i wysuniętymi kłami, dziękowałam Bogu za silną wolę. 
Co ja najlepszego wyprawiam?

_______________________________________

jest i nowy rozdział. ;-)) proszę bardzo.
buziaki kochani, madzianna.

8 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo mi się podobał. Te sceny w łazience były urocze. <3 Pisz szybko następny. >D
    pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super...czekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  3. powiem to samo co karo po prostu rozczulający ten rozdział... no, ale przypuszczam, że nie będzie cały czas tak idealnie ;)


    Anakhi

    OdpowiedzUsuń
  4. cholera, dodałam pod złym rozdziałem komentarz. xDD

    powiadamiam o noweym rozdziale na artificial-paradise.
    pozdrawiam. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. nowy rozdział u mnie ;) sen-wiecznosci.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak sweet :D
    Ogólnie rozdział jest piękny i bardzo mi sie podoba, no, ale nie moze być zawsze tak cudownie xD
    Ciekawe, co tym razem wymyślisz :p
    Pozdrawiam i czekam na nn! :*
    Tylko postaraj się pisać cześciej, bo ja tu wariuję! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do udziału w konkursie, który odbywa się u mnie na blogu!
    Do wygrania wysokie, żółte szpilki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Maaagdaaaa. C: Założyłam nowego bloga. x33
    Serdecznie zapraszam :
    http://shapeshifting.blog.onet.pl/

    karo.

    OdpowiedzUsuń