Siedziałam znieruchomiała przy otwartej lodówce. Byłam w opłakanym stanie. Przynajmniej tak by stwierdził człowiek zdrowy na umyśle. Krew była wszędzie- w moich włosach, ubraniu, twarzy a czerwone smugi szpeciły marmurową biel podłogi. Z transu wyrwało mnie dudnienie do drzwi. Zamrugałam oszołomiona, kiedy do pokoju wpadła Emma jak gdyby nigdy nic. Stanęła na środku zadyszana, opierając dłonie na kolanach.
- Nie uwierzysz, ale ktoś...- przerwała, kiedy mnie zobaczyła. Wytrzeszczyła oczy i zmarszczyła brwi- Zdemolował kuchnię.- dokończyła niepewnym głosem, prostując się.
Spojrzałam na krótko w głębię jej ciemnych oczu, po czym szybko spuściłam wzrok i rozejrzałam się po pokoju. Odrzuciłam na bok pusty worek, który mięłam w dłoni.
- Yyy...- mruknęła dziewczyna lekko zakłopotana- Nie powinnam chyba się dziwić.
- Zgłodniałam- szepnęłam. Zerwałam się na równe nogi i skierowałam się w stronę łazienki.
- Za chwilę wracam. Muszę coś ze sobą zrobić.-
weszłam do łazienki i powoli podeszłam do lustra. Patrzyłam z obojętną miną na swoje odbicie. Z całą pewnością bywałam już w dużo gorszym stanie. Po kilku sekundach, weszłam pod prysznic.
- Jestem- otworzyłam drzwi łazienki, wypuszczając zgromadzoną parę wodną. Zawinęłam włosy w miękki ręcznik i podeszłam do łóżka, na którym siedziała Em.
- Jestem- otworzyłam drzwi łazienki, wypuszczając zgromadzoną parę wodną. Zawinęłam włosy w miękki ręcznik i podeszłam do łóżka, na którym siedziała Em.
- O czym chciałaś ze mną pomówić?- usiadłam obok.
- Co?
- Nie mów mi, że wpadłaś tutaj z takim impetem tylko po to, by poinformować mnie o zdemolowanej kuchni.- parsknęłam i lekko szturchnęłam jej ramię. Spojrzała na mnie, przygryzając wargę. Przez jakiś czas toczyłyśmy bitwę na spojrzenia. Westchnęła.
- Dobra, wygrałaś. Chodzi o najbliższą imprezę.- na jej ramieniu pojawiła się gęsia skórka.- Dlaczego tu tak zimno?
- Imprezę?- uniosłam brew. To źle wróży. Główna atrakcja to będzie ,,Rzuć kołkiem do celu” czy ,,Spal wampira na stosie”?
- Nie słyszałaś o niej?- Łowczyni miała podobny wyraz twarzy do mojej. W odpowiedzi pokręciłam głową.
- A więc. Wielkimi krokami zbliża się coroczny wielki bal łowców. Zjadą się wszyscy łowcy z całego świata. W tym roku na organizatorów imprezy przypadł Londyn- czyli my. To będzie naprawdę gigantyczne przyjęcie. Dokładamy wszelkich starań, aby wszystko było idealne i zapięte na ostatni guzik. Dekoracje sali, stołów, jedzenie, wszystko.
- Z jakiej okazji?
- Rocznica urodzin pierwszego łowcy- księcia Victora, a tym samym założenie naszego klanu. To najbardziej oczekiwane święto w roku. Suknie i te sprawy.- posłała mi porozumiewawczy uśmiech.- Dlatego tu jestem z samego rana.
Uniosłam brew. Chyba nie do końca wyłapałam ukryte dno jej wypowiedzi.
- Chodź ze mną na zakupy.
- Zakupy?- uniosłam brwi.
- Jestem w rozsypce. Nie mam sukienki, butów ani biżuterii. Kompletnie nic. To dla mnie bardzo ważne przyjęcie, zresztą skoro się o tym dowiedziałaś musisz znaleźć coś dla siebie. Proszę!- ze zdenerwowania wyrzucała z siebie słowa z szybkością światła.
- O nie, nie. Kto powiedział, że się tam wybieram?
- Na twarzy Emmy pojawił się wyraz szoku i zdekoncentrowania. Patrzyła na mnie jakby zobaczyła mnie pierwszy raz w życiu. Pokręciła głową, by się otrząsnąć.
- Mowy nie ma. Idziesz. Pamiętasz jak mówiłam o utarciu nosa paru pannom. Zresztą wyobraź sobie reakcję wszystkich łowców.
- Właśnie tego się obawiam!- krzyknęłam tracąc panowanie nad sobą. Wstałam i podeszłam do okna. Było prawie południe. Zasłoniłam szczelniej zasłonę chroniąc się przed słońcem.
- Będziecie mieć przeze mnie same kłopoty. Mistrzowie ze świata wpadną we wściekłość. Z twojego balu zrobi się prawdziwe piekło.
- To już załatwione.
Odwróciłam się gwałtownie mrużąc oczy.
- Jak to załatwione?
- Jesteś honorowym gościem Czerwakova. Nikt nie ma prawa nawet cię tknąć.
- Nie przekonałaś mnie Emmo.- mruknęłam pocierając sobie skronie.
- Ale do miasta pójdziesz?- zrobiła szkliste oczka i minę małego szczeniaczka. Na mojej twarzy zamajaczył uśmiech.
- Jakbym mogła ci odmówić?
Posłała mi uśmiech pełen ulgi i wdzięczności.
- Spotkamy się w holu za pół godziny.- wybiegła z pokoju zostawiając mnie samą.
__________________________________
wybaczcie, trochę krótki. ;)
ale brak czasu i weny robi swoje.
a przy okazji, chciałam wszystkim złożyć najlepsze życzenia z okazji świąt wielkanocnych.
wszystkiego dobrego kochani. ;*
buziaki, madzianna.
mam nadzieję, że stanie się coś ciekawego podczas tego balu,...wyobraźnia mnie coś ponosi :D
OdpowiedzUsuń[sen-wiecznosci.blog.onet.pl]
We fragmencie:
OdpowiedzUsuń"- To już załatwione.
- Odwróciłam się gwałtownie mrużąc oczy.
- Jak to załatwione?"
Nie powinno być chyba tego myślnika. : )
Tak jak Anakhi mam nadzieję, że coś się wydarzy podczas tego balu.
Widać, że Emma zakumulowała się z naszą Aurelią. :3
Czekam na nexta i pozdrawiam, karo. <3
zapomniałam napisać, że nie powinno być tego "drugiego" myślnika. jeszcze byś pomyślała, że chodzi mi o wszystkie. x3
OdpowiedzUsuńI wesołych świąt~!
karo.
dzięki karo. ;*
OdpowiedzUsuńjuż poprawiłam.
nowy rozdział u mnie :)
OdpowiedzUsuńsen-wiecznosci.blog.onet.pl
Kurcze, sorry!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Cię na kolanach!
Ale naprawdę nie wiedziałam, że dodałaś notkę, a poza tym net mi muli się strasznie...:/
I tak wg. to mam 6 wirusów w kompie :(
A co do posta: śliczny.
Taki tajemniczy, ale fajny. Np. ten początek: czemu była aż tak wściekła, ze zdemolowała całą kuchnię?
Szkoda, że nie było Willa, ale poczekam xD
Ciekawe, co się zdarzy na balu...planujesz coś? ;)
Lena.
OdpowiedzUsuńnie musisz mnie przepraszać! ;D nic się nie stało, rozumiem.
co do balu: owszem, planuję. ;>
coś dużego.
buziaki, M.