sobota, 30 lipca 2011

Rozdział 23.

- Witaj Williamie. Jak miło, że przyszedłeś mnie odwiedzić, po tym jak mnie tu wsadziłeś. To takie słodkie, doceniam to.- powiedziałam najmilszym głosem na jaki było mnie stać, kiedy blondyn wszedł do celi. Usiadł na krześle naprzeciw mnie i patrzył. Tylko na mnie patrzył tymi swoimi zielonymi oczyma, które już nie wywoływały na mnie tak silnego wpływu.
- Mam cię przesłuchać, ale... Nigdy tego nie robiłem, więc...
- Ach, dobrze!- przerwałam mu podnosząc gwałtownie głowę i rzucając mu mordercze spojrzenie.- Powiem ci jak to wszystko wygląda, żebyś mógł zacząć mnie p r z e s ł u c h i w a ć. A więc, najpierw bierze się ten srebrny łańcuch, o ten leżący w rogu- kiwnęłam głową- i okłada się mnie nim gdzie popadnie, byle nacięcia były porządne i srebro wnikało głęboko. Następnie przechodzimy do podpalania. Tak, oboje wiemy, że nie działa, jednak satysfakcja z mojego bólu pozostaje. Do palenia służy tamten miotacz, obok łańcucha. Wspaniale, przyszedł czas na rozżarzony srebrny pręt, który wkłada się do gardła, tak dla zabawy można też przykładać go do różnych części ciała, lub po wystygnięciu przekłuwać na wylot. Następny krok, to płynne srebro i ultrafiolet, które aplikuje się doustnie. Cudownie, przyszedł czas na moją ulubioną część, a mianowicie drewniane drzazgi i nakłuwanie, przekłuwanie, szarpanie, bicie, rozoranie drewnianymi kołkami! Prawda, że fantastyczna zabawa? Ubaw po pachy, ach zapomniałam...
- Przestań.
- Ale muszę ci wyjaśnić zasady przesłuchania. Jesteśmy zaledwie na początku, daj mi dokończyć.
- Przestań!- krzyknął Will- Dobrze wiesz, że nie będę cie torturował. Ja nie jestem w stanie...
- To zabawne patrzeć jak zżerają cię wyrzuty sumienia. Myślałam, że go nie masz.
- Muszę to wiedzieć...- William zanurzył obie dłonie w gęste blond włosy- Czy wiesz gdzie się ukrywa, co robi i co zamierza Felix von Jungingstern?
- Nie, nie i nie. Byłam zajęta jedynie ucieczką, guzik mnie obchodzą jego plany. Nie chcę go więcej spotkać. Ale już za późno. Zapewne o mnie wie, czuję jego furię, poprzez mrowienie blizny. Czy to wystarczy?
- Musi.
- Teraz moja kolej.
- Na co?
- Na zadawanie pytań.- zdmuchnęłam zakrwawione włosy z twarzy. Ciężko było mi na niego patrzeć i zachować zimną krew. Łowca spojrzał na mnie niechętnie, ale wyprostował się w krześle i czekał na grad pytań. W istocie miałam tylko jedno, które cisnęło mi się na usta już przy aresztowaniu.
- Dlaczego udawałeś, że jesteś po mojej stronie, dlaczego od razu tego nie zrobiłeś?
- Mistrz chciał informacji. Morderstwa nasiliły się w ostatnim czasie, więc kiedy wyszło na jaw, że jesteś związana z hrabią nie tylko jak ze stwórcą, nie miałem wyboru.
- Miałeś. Tylko się boisz stąpać po cienkiej linie, nie mogąc nikogo złapać za rękę.
- Odpowiedziałem, teraz ja chcę odpowiedzi. Czy będzie próbował cię odnaleźć, skoro już wie gdzie jesteś?- Will zacisnął zęby.
- Jestem tego pewna.
- To musimy znaleźć go pierwsi.
- My? Czy do ciebie nie dociera, że nie ma i nigdy tak naprawdę nie było nas? Sam to potwierdziłeś.
- Twoja blizna działa jak GPS, doprowadzi nas prosto do niego. Lepsze to niż gnicie w lochu i łykanie srebra. Okazja do zemsty cię nie skusi?
- A mam coś w ogóle do powiedzenia? Tak czy siak weźmiecie mnie ze sobą, bo jestem waszą ostatnią deską ratunku.
- Nie schlebiaj sobie, istnieje zapewne mnóstwo osób, które mogą nas zaprowadzić.
- Jestem jedyną osobą, którą Felix zmienił w wampira.
- Tylko nie popadaj w samozachwyt- dodał żartobliwie łowca, wstając z krzesła.
- Zachwyt? To raczej klątwa z którą zmagam się dzień w dzień przez czterysta lat. Ty czytałeś o historii, a ja ją przeżyłam, przetrząsając góry i morza, byleby od niego uciec.- nabrałam sporą dawkę tlenu w płuca- Pomogę wam, ale pod jednym warunkiem.
- Jaki jest twój warunek?- zacisnął pięści i usta w wąską kreskę.
Pochyliłam się w jego stronę, patrząc w jego oczy z nieskrywaną, płonącą wściekłością.
- Będę osobą, która wyrwie mu serce z piersi i przebije je kołkiem.
Z resztą, z nim chciałam postąpić tak samo.

___________
czas na mały bonus i niespodziankę dla was, kochani. ;D
___________


Rozdział 24.



Są ludzie i stworzenia nadprzyrodzone. Oba gatunki można podzielić na potwory i tych normalnych. Zawsze myślałam, że należę do normalnych. Ukrywałam swoją prawdziwą twarz, próbując być tym, kim tak naprawdę nie byłam- człowiekiem. Choć już się nim nie stanę, nigdy nie przestałam próbować. Z drugiej strony wiedziałam że, człowiek, którym byłam umarł wraz z moją duszą w 1634. Tak naprawdę w każdym z nas jest jest jakaś część potwora. Czasami mam wrażenie, że to ta właśnie część mnie przeważa resztkę człowieczeństwa, jakie we mnie zostało. Nieraz przysłania ją całkowicie dając w zamian żądzę mordu i łaknienie krwi. Wtedy mam wrażenie, że potwór drzemiący we mnie, wyszedł w końcu na powierzchnię i już nigdy nie będzie chciał się ukrywać. A może ja po prostu jestem potworem?
Moje rozmyślania przerwał Christopher w drugim końcu celi. Dławił się i dusił wypluwając drewniane drzazgi. Podeszłam do niego i położyłam mu dłoń na plecach.
- Gotowy?- kiwnął w odpowiedzi głową, a ja się zamachnęłam i uderzyłam w jego kark z całej siły, ułatwiając mu wykrztuszenie drewna.
- Być może resztę rozpuści jad, ale jeśli nie, będziesz musiał się udać do któregoś laboratorium z Domu Księżyca. Pomogą usunąć to świństwo.
- Słyszałem, że cię wypuszczają i będziesz szukała swojego mężusia. Oby to on, nie znalazł cię pierwszy.- uśmiechnął się łobuzersko.
- Czy ty coś wiesz, mój stary przyjacielu?- uniosłam brew, przyglądając mu się badawczo.
- Igracie z ogniem, którego nie da się ugasić zwykłą wodą. Trzeba czegoś więcej.
- Czyli nie możemy wybierać oczywistych metod zabijania? To co zwykły kołek nie wystarczy?
- Jasne że nie! Ten facet pamięta początek imperium rzymskiego, może i więcej. Myślisz, że nie uodpornił się na takie rzeczy jak srebro i drewno?- prychnął lekceważąco- Myślę, że trzeba czegoś więcej.
- Dzięki Chris, zawsze umiałeś podnieść mnie na duchu.
- Do twoich usług, skarbie.
- Wiesz, że to przez ciebie nas aresztowali, kretynie? Od zawsze jesteś świadomy, że używam swojego starego nazwiska. Presscot. P-r-e-s-s-c-o-t!- machałam w powietrzu palcem formując litery.
- Taaa...- uśmiechnął się do siebie wampir- Zabawnie było patrzeć na ich miny, co? Wyglądali tak samo jak ksiądz, któremu ktoś naszczał do wody święconej.
- Chyba nie chcesz wiedzieć, jaką minę mam teraz- dobiegł głos zza krat. William stał z dwiema łowczyniami po bokach
- Zapewne jak srający kot z zaparciem. Chociaż to u ciebie normalka, łowco.- parsknął Chris. Myśliwy nawet nie mrugnął.
- Pospiesz się Aurelio, nie mamy dużo czasu. Jeżeli mistrz się dowie, mielibyśmy niemałe kłopoty.
Wstałam i poklepałam po ramieniu Christophera mrugając do niego porozumiewawczo. Otrzepałam ubranie i dopiero zorientowałam się, że jestem ubrana w czarny kombinezon. Gdzie moja suknia? Zaczęłam rozglądać się poddenerwowana.
- Mam twoją sukienkę- pomachała mi Emma niedużą paczką.
- A moje rzeczy?
- Wyślę ci na adres, który mi podasz, a potem was dogonię.
Odetchnęłam z ulgą i wyszłam z celi. Wyszeptałam Emmie adres, który skwitowała uniesieniem brwi. Już po chwili patrzyliśmy, jak jej sylwetka znika w ciemnościach korytarza. Spojrzałam na drugą łowczynię, która gapiła się na mnie krzywym wzrokiem. William pociągnął mnie za rękę i puściliśmy się biegiem przez labirynt podziemnych tuneli. Biegliśmy, aż do jednego miejsca. Ślepa uliczka. Łowca podszedł do ściany i szybko przesuwał dłońmi po gładkiej powierzchni. Nie wiadomo jak, ale udało mu się. Mały, okrągły otwór tuż przy suficie pojawił się zalewając nas okropnym zapachem stęchlizny.
- Kate, ty pierwsza- rzucił do łowczyni o krótkich, brązowych włosach. Skoczyła z gracją baletnicy i zniknęła w czarnej jamie. Nie czekając na pozwolenie skoczyłam do kanału i zrobiłam miejsce dla Willa. Przesunął ręką po krawędziach otworu, a one za jego ruchem sklepiły się pogrążając nas w ciemności. Do moich wrażliwych uszu doszły szybkie i ciężkie kroki.
- William.- szepnęłam- Wiedzą. Gonią nas.
- To ruchy, ruchy!- powiedział i zaczął nas pchać. Tyle że podążanie na czworaka wcale nie ułatwiało szybkiego opuszczenia tej nory.
- W prawo- szepnął łowca. Dostrzegłam za nami słaby błysk latarek i od razu przyspieszyłam. Zaraz potem, doszło nas przeraźliwe warczenie, które odbiło się od wąskich ścian.
- Cholera- zaklął Will i popchał nas do przodu- Wypuścili psy.
Kate wrzasnęła, kiedy niespodziewanie chmara psów wyskoczyła z przodu. Rzucały się na nas kłapiąc szczękami i obryzgując nas zieloną śliną. Nie miały oczu, ani uszu. Jedynie olbrzymie nosy. Ich sylwetki były wychudzone, wyglądały jak sama skóra nie pokryta żadną sierścią, zaraz spod niej wystawały wszystkie kości. Chwyciłam jednego i skręciłam mu kark, a zaraz potem rozległy się zgrzyty stali. Już było po wszystkim, kiedy Will w ostatniego zatopił swój nóż i po tunelu rozniósł się pisk zwierzęcia. Oddychaliśmy głęboko siedząc wśród zmasakrowanych ciał Tropicieli. Krew sięgała nam za kostki i powoli spływała w głąb korytarza. Trzymałam swój instynkt na krótkiej smyczy. Łowca wyjął zza paska Kate sztylet i zanurzył go w piersi mężczyzny, który poszedł tropem psów. 
- Musimy się stąd wydostać, za nim dotrze do nich co się stało. No już!- warknął William. Wbiłam zęby w szyję poległego łowcy, żeby wyglądało to tak, jakby zabił go wampir. Blondyn spojrzał na mnie z błyskiem w oczach.
Bez marudzenia ruszyliśmy przed siebie rozbryzgując krew na wszystkie strony.
- Will, to chyba tutaj- powiedziała zasapana Kate. Rozejrzała się w ciemności i przejechała palcami po ścianie, zostawiając smukłe linie z czerwonej cieczy. Chwilę później zalał nas blask księżyca, a my wyszliśmy na powierzchnię oddychając chłodnym, nocnym powietrzem.


_______________________


specjalna dedykacja dla osób, które nieustannie pchają mnie do przodu.
honia i wiki- dziękuję wam. niesamowicie mnie wkurzacie i czasami mam ochotę was zamordować gołymi rękoma, ale to dzięki wam nie zaprzestałam na dziesiątym rozdziale. ;p


mam nadzieję, że jesteście, że tak powiem- nasyceni na jakiś czas. ;)
piszcie do mnie ! ;*
madzianna.


ps. kto chce, mogę podać numer gg i na bieżąco informować o nowych rozdziałach. :)
NN na mojaduszanatalerzu.blogspot.com

5 komentarzy:

  1. Weszłam na Twojego bloga tak sobie, nawet nie sądziłam, ze mogłaś coś dodać. Mówiłaś, ze dopiero w następnym tygodniu, a to moze być nawet i w piątek.
    A tu jest! I to nawet dwa!
    Ale ja i tak chce więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. lena, lena. :D
    nie nadążam pisać! ;)
    oczywiście znowu szykuje dla was coś... czego się nie spodziewacie. :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Szykujesz coś dla nas, czego sie nie spodziewamy? Ciekawe co to będzie. ^^
    Te dwa rozdziały były świetne. Aurelia ma niezłe gadane. Uwielbiam ją. <3
    pozdrawiam. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. wow!
    Świetnie piszesz^^
    Uwielbiam twoje blogi ;)
    Mam nadzieję, że niedługo dodasz swoje kolejne pomysły <333.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pojawił się u mnie nowy rozdział. Zapraszam. ^^
    http://artificial-paradise.blog.onet.pl
    karo. :d

    OdpowiedzUsuń