poniedziałek, 21 lutego 2011

Prolog.



Było już późno. Aurelia Presscot włóczyła się po ciasnym pokoiku wynajętym na przedmieściach Londynu. W końcu usiadła do biurka, wyjęła kartkę papieru i pióro. Zagryzła mocno wargi i zaczęła pisać zniekształcając litery.
,, Drogi Alexandrze,                                                                                           Londyn 1634
Nie mam siły dłużej uciekać. Jest już coraz bliżej, z tego co wiem to w północnej Anglii i zmierza do Londynu. On w końcu mnie znajdzie, Alexandrze. Zrobiłam wszystko, według Twoich poleceń, jednak to co się stanie jest nieuniknione. Nie mogę wiecznie uciekać. Przykro mi...
Już tyle dla mnie zrobiłeś, ale chciałabym Cię prosić o jeszcze jedno. Nie ryzykuj dla mnie życia, nie szukaj go, bo spotka Cię taki sam los, który mnie spotkał. Żyj dla mnie, przyjacielu.
Wiem, że kiedyś się spotkamy, ale teraz przyszło mi się pożegnać. Wybacz proszę, że tak krótko, ale nie pozostało mi za wiele czasu. Chciałabym Cię uściskać i powiedzieć, że nic mi nie będzie. Ale nie lubię Cię okłamywać. Pozostaje mi tylko nadzieja, że pewnego dnia mi wybaczysz.
Żegnaj.                                                                                              
Aurelia. ''
Pióro wypadło jej z ręki plamiąc róg kartki i jej suknię. Tekst co chwila się rozmazywał przez napływające do oczu łzy, które po chwili spływały po bladych policzkach. Ukryła twarz w dłoniach i zapłakała cicho powstrzymując sączący się z oczu słony płyn rąbkiem sukienki. Delikatnie złożyła kartkę i włożyła do koperty. Podniosła świecę i gorącym woskiem zapieczętowała list, następnie zeszła na dół i poleciła gospodyni by go jak najszybciej dostarczono. Kiedy wróciła do swojego pokoju ON na nią czekał. Próbowała krzyczeć, ale był zbyt szybki.
Potem była już tylko ciemność.





Podoba Wam się? Chcecie więcej? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz