poniedziałek, 21 lutego 2011

Rozdział 1.



Ktoś kiedyś powiedział- ,,Skoro jestem tym co mam, to kim będę kiedy wszystko stracę?''
Nie mieszam już starego życia z nowym. Straciłam wszystko i byłam nikim, to prawda.
Ale rozpoczęłam nowy rozdział w życiu.. Z takimi jak ja. To jest pocieszające... Lecz jeszcze bardziej pocieszające jest to, że niedługo zamierzam ten rozdział zamknąć. Raz na zawsze.

- Doprawdy, nie rozumiem dlaczego wolisz pić to- niska postać wskazała na szklankę szkarłatnego płynu, którą trzymałam w ręku- zamiast świeżej.
Mary. Jedna z tych normalnych. Drobne, szczupłe i wysportowane ciało oraz twarz o wyostrzonych rysach nadawała jej wygląd elfa. Teraz stała opierając się o framugę drzwi ze zmarszczonym nosem i wykrzywionymi wargami. Uniosłam podbródek głośno wzdychając.
    - Ile razy mam ci tłumaczyć, Mary? Nie muszę zabijać.- wampirzyca uniosła sceptycznie brew.- Tylko kiedy jest to konieczne.- podkreśliłam.
    - Jesteś nudna.- prychnęła i wychodząc zarzuciła burzą kasztanowych loków. Rzuciłam jej mordercze spojrzenie. Nie byłam nudna. Po prostu miałam tajemnice, w których nikt nie miał prawa maczać palców, jeśli mu życie miłe. Zabijanie to mój chleb powszedni. Zanurzyłam wargi w szkarłatnym gęstym płynie roskoszując się jego smakiem. Odstawiłam szklaneczkę i udałam się do mojego lokum. Byłam już spakowana. Chwyciłam walizki i powlokłam się do wyjścia, które było obstawione grupą wampirów. Wyprostowałam się i sztucznie uśmiechnęłam.
    - Czy moglibyście się przesunąć? Wyjeżdżam- powiedziałam to bardzo przesłodzonym tonem, celowo dodając do niego parę kropel jadu. Odpowiedział mi dziki pomruk, który wydostawał się z piersi moich pobratymców. Wywróciłam oczami a na moje wargi pociągnięte czerwoną szminką wtargnął szelmowski uśmieszek. Pierwszy odezwał się Charlie- został przemieniony piętnaście lat temu, kiedy skończył 38 lat. Wygląda i uważa się za najstarszego z całej elity. Co tak naprawdę jest kompletną bzdurą.
    -Słuchaj mała, nie wygłupiaj się, nigdzie nie jedziesz. Bo niby gdzie chce...- przerwałam mu w pół słowa przywierając go do ściany i kipiąc z gniewu. Nienawidziłam kiedy się tak do mnie odnoszono.- Nie waż się mnie nazywać ,,mała'' nigdy więcej, ponieważ jestem ponad 300 lat starsza od ciebie i silniejsza.- warknęłam mu w twarz i z szybkością światła wbiłam mu drewniany kołek w brzuch. Upadł w drgawkach na ziemię. Przeżyje. Nie celowałam w serce. Uśmiechnęłam się do siebie i pociągnęłam za sobą walizki wychodząc z nagle opustoszałego domu. Od dziś działam solo. W świecie ludzi, gdzie będę traktowana jak zwykła dziewczyna. To będzie z pewnością ciekawe doświadczenie.
    Wsiadłam do czarnego mercedesa i wcisnęłam pedał gazu. Zostawiłam to całe wampirze gówno daleko w tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz